Pomijając fakt, że zawsze prosząc obcą osobę zastanawiam się czy mój aparat wróci do mnie, to od ostatniego wyjazdu zastanawiam się kogo wybrać spośród tłumu, żeby zrobił dobre zdjęcie.
Zawsze istnieje opcja zdjęcia z ręki, ale o tym w innym poście.
Pierwsi szczęśliwcy, których poprosiłyśmy o uwiecznienie KIM na zdjęciu byli młodzi Amerykanie na Grand Central. Z uwagi na to, że mieli lustrzankę wydedukowałyśmy, że znają się na rzeczy i zdjęcie, mimo okrutnego światła, wyjdzie dobrze... efekty poniżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz